Poczucie wstydu to bardzo trudna emocja, która często sprawia, że zamykamy się w sobie i unikamy określonych sytuacji, które paraliżują i zniechęcają nas do działania. Od małego otoczenie wmawia nam, aby nie wypowiadać głośno swojego zdania, nie poruczać określonych tematów, odpowiednio się ubierać i zachowywać, tłamsząc nasze potrzeby. Wstyd to nic innego jak obawa przed opinią innych i bardzo duża świadomość swoich braków, dlatego jest to emocja skierowana do siebie. Niemowlęta nie odczuwają wstydu. Dopiero w wieku szkolnym odczuwamy wstyd, który jest reakcją na to, aby nie zniszczyć relacji z rodzicem i nie wzbudzić jego niechęci. W życiu dorosłym czujemy wstyd, który jest efektem myślenia, że nasze działania lub zachowania mogą zmienić nasz obraz w oczach innych osób. A zatem jest to nasza reakcja na strach przed odrzuceniem, osamotnieniem, wykluczeniem czy wyśmianiem. Wynika z obowiązujących norm społecznych i obyczajowych.
Wstyd szczególnie mocno wpajany jest małym dziewczynkom. Większość społeczeństwa dalej uważa, że kobieta powinna być skromna i traktować swoją seksualność jak coś złego, ale koniecznego. Nigdy też nie powinna o niej głośno mówić, a już absolutnie nie powinna odkrywać jej samodzielnie. Przez takie wychowanie wiele kobiet ma wypaczoną wizję seksu i nie umie w pełni czerpać przyjemności z doznań z partnerem przez cały okres swojego dorosłego życia. Takie kobiety pragnął seksu, ale go nie znają, a samo pragnienie go budzi w nich wyrzuty sumienia. Wszak nie jest to zgodne z moralnością, którą od zawsze miały wpajane. Porządna kobieta powinna zachować czystość dla tego jedynego, czyli przyszłego męża. I choć czasy nieco się zmieniły to kobieta, która miała wielu partnerów seksualnych, wciąż nie cieszy się najlepszą opinią.
A zatem, czy wstyd jest potrzebny? Z jednej strony, absolutnie nie. Przeszkadza on zbudować prawdziwie bliską relację między partnerami opartą na nieskrępowanym mówieniu o swoich potrzebach oraz fantazjach i spełnianiu ich. Kobieta, która nie musi już ukrywać swojej seksualności i apetytu na różnego rodzaju igraszki, jest kobietą szczęśliwą. Jej partner zyskuje wiele, bo jest ona otwarta na coraz to nowe eksperymenty w sypialni. Z drugiej strony, pewna doza wstydu pomaga nam trzymać w ryzach najbardziej pierwotne instynkty i najdziksze fantazje erotyczne. Często kobiety, którym w końcu udało uwolnić się z okowów purytańskiego świata, nadrabiają zaległości w sferze łóżkowej. Z szarych niewinnych myszek przeistaczają się w prawdziwe demony seksu. I nie ma też w tym nic złego, bo seks jest dla każdego i w każdym w wieku. Ważne jest jednak, aby nie popadać ze skrajności w skrajność.
Nieskrępowane akty miłosne dadzą dużo satysfakcji zwłaszcza na początku. Szybko jednak człowiek może uzależnić się od silnych bodźców i żądać coraz więcej i coraz bardziej ekstremalnych przeżyć, aby odczuć uniesienie i osiągnąć orgazm. To z kolei może powodować niezadowolenie z życia seksualnego, rujnować związek za związkiem lub doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji dla zdrowia i życia kobiety.
Oczywiście jak najbardziej wyzwalajmy się z okowów wstydu i starajmy się poszerzać nasz świat erotycznych doznań. Jednocześnie pamiętajmy zawsze, aby mieć na uwadze okoliczności naszych miłosnych uniesień i seksualnej swobody oraz ich konsekwencje. Zwłaszcza gdy nie znamy dobrze partnera. Skrajny bezwstyd to coraz częściej domena Internetu, gdzie zakompleksione dziewczyny na siłę chcą zamanifestować swoje wyzwolenie seksualne. Sprzedają ją każdemu przypadkowemu użytkownikowi sieci. Pamiętajmy, że to, co robimy w łóżku same ze sobą, swoim partnerem czy partnerami, powinno pozostać między nami bez względu na poziom wyuzdania tych igraszek. Wtedy też nie będziemy musiały wstydzić się ani naszej seksualności, ani małej inteligencji.