Zadaniem Dominatrix jest zniewolenie i zdominowanie klienta. Panowie płacą za tę usługę zgodnie z obowiązującym cennikiem. Pań tych nie można jednak mylić z prostytutkami, bowiem nie oferują one współżycia. Ich rolą jest jedynie zaspokojenie męskich fantazji w kwestii zniewolenia.
Wiele pań decyduje się na takie zajęcie, ponieważ jest to łatwy zarobek. Panowie za niektóre usługi realizowane u popularnych domin są w stanie zapłacić nawet kilka tysięcy. Sesje zazwyczaj odbywają się za zamkniętymi drzwiami, ponieważ panom najczęściej zależy na dyskrecji. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy panowie płacą za publiczne upokorzenie. Kilka lat temu mogliśmy przeczytać o dość głośnym przypadku z Anglii, kiedy jedna z Dominatrix wyprowadzała swojego niewolnika na spacer ulicami Birmingham. Mężczyzna miał założony kaganiec, był wyprowadzany na smyczy i szedł na czworakach wśród innych ludzi.
Podczas sesji BDSM w relacji Dominatrix – uległy można wyróżnić kilka podstawowych elementów. Pierwszym z nich jest krępowanie mężczyzny, co zwiększa poczucie władzy. Drugim elementem jest dyscyplina. Jeśli uległy nie będzie przestrzegał zasad i nie wykona należycie określonych poleceń, może spotkać go kara, np. w postaci chłosty. Trzecim elementem jest dominacja. Mistress decyduje o tym, w jakim kierunku rozwija się sesja i co będzie robił uległy. Czwartym elementem sesji jest zaś uległość. Mężczyzna, który godzi się na poniżanie, musi bezwzględnie wykonywać wszelkie polecenia Dominatrix.
Mistress ma zwykle kilku stałych klientów, z którymi ustaliła pewne zasady. Wstępny wywiad pozwala poznać obawy i słabe punkty poddanego. Wówczas można ustalić granice wytrzymałości niewolnika i stale je przesuwać. Dzięki temu klient będzie odczuwał stałe pobudzenie seksualne. Dominatrix stosują kary za każde przewinienie i niesubordynację. Karać można zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Nieocenione podczas sesji są wszelkiego rodzaju gadżety do zabaw BDSM.
Do najczęściej stosowanych metod poniżania można zaliczyć wszelkiego rodzaju kary cielesne. Dominatrix używa przemocy, aby upokorzyć swojego klienta i aby zmusić go do wykonywania określonych zadań. Karą może być także klęczenie na grochu lub stanie w kącie. Kobiety zajmujące się tą profesją stosują także psychiczny terror. Dyscyplina może polegać na ograniczeniu kontaktu z Dominatrix, ignorowaniu uległego, zabraniu mężczyźnie telefonu do czasu kolejnej sesji, zabronieniu oglądania telewizji lub ograniczeniu jedzenia.
Nie wiem czy istnieje właściwa odpowiedź na to pytanie. Jeśli jednak chodzi o moje przemyślenia, to o ile jestem w stanie zrozumieć zabawy BDSM dwojga partnerów, którzy są świadomi swoich potrzeb i ograniczeń, o tyle praca Dominatrix jest dla mnie niemałą abstrakcją. W związku można bowiem z góry określić czego oczekujemy, co jest nieakceptowalne i w jakich sytuacjach przerywamy zabawę. Choć sesje opierają się o nierzadko bolesne kary, to jednak wszystko wydarza się w atmosferze miłości i bliskości, a celem sesji w takich przypadkach jest wzmocnienie więzi na płaszczyźnie intymnej.
Jaki jest natomiast cel funkcjonowania zawodu, w którym Mistress poniża obcego mężczyznę? W mojej ocenie takie praktyki mogą jedynie doprowadzić do pogłębiania się problemów z niską samooceną i niskim poczuciem własnej wartości. Wielu neurotycznych mężczyzn, korzystających z usług takich kobiet, będzie miało ogromny kłopot, aby zmienić swoje nastawienie do świata. Nie uważam, abym była odpowiednią osobą do określania, czy zjawisko popularności Dominatrix czy Mistress jest normalne czy też nie. Uważam jednak, że funkcjonowanie takiego zawodu może wyrządzić ogromną krzywdę mężczyznom o kruchej psychice.