Inwestycja w ładne perfumy zawsze jest opłacalna, jednak to nie o nie tutaj chodzi. Na pierwszym etapie znajomości istotną rolę odgrywają bowiem bezwonne feromony. Choć brzmi to nieco tajemniczo, zwłaszcza iż do tej pory nie powstały w tej materii żadne dokładne badania, to jednak okazuje się, iż nasz nos, a konkretnie narząd lemieszowo-nosowy, jest w stanie wychwycić delikatne nuty tożsame wyłącznie dla konkretnego człowieka. Wszystko dzieje się poza naszą świadomością, aczkolwiek nie można przejść obojętnie obok faktu, iż to właśnie feromony sprawiają, że konkretna osoba zaczyna być dla nas nad wyraz interesująca. Zwykle etap ten sprowadza się wyłącznie do odczuwania popędu seksualnego. Dopiero związki uwalniane nieco później mają wpływ na wytworzenie się nieco trwalszej relacji.
Jeśli konkretna osoba zostaje przez nas zauważona, a jej charakter i aparycja są interesujące, uwalnia się wówczas fenyloetyloamina. Jej podwyższone stężenie jest odpowiedzialne za pojawienie się nadmiernej radości, podniecenia i pewności siebie. Substancja ta jest także powodem pojawienia się bezsenności i problemów z łaknieniem. Wraz ze wzrostem fenyloetyloaminy wzrasta także poziom noradrenaliny, potocznie nazywanej hormonem miłości. Widok ukochanej osoby podnosi wówczas ciśnienie, a my automatycznie odczuwamy szybsze bicie serca. Gra hormonów nie kończy się jednak na tym etapie. W późniejszym czasie dochodzi bowiem do uwolnienia dopaminy i obniżenia serotoniny. Wyższe stężenie receptorów dopaminy jest ściśle związane z wchodzeniem w stan euforii. Czujemy się wówczas uzależnieni i odczuwamy niemalże narkotyczny głód spotkania z drugą połówką. Niższy poziom serotoniny sprawia zaś, że przestajemy zauważać wady partnera, zaczynamy go idealizować i widzieć w nim wyłącznie pozytywne cechy. W efekcie zakochani czują delikatny niepokój, stają się rozkojarzeni i mają kłopoty z koncentracją, a jednocześnie nie mogą doczekać się kolejnego spotkania i następnej wyjątkowej randki z ukochanym.
Etap pożądania i zwykłej fascynacji w pewnym momencie mija. Nie da się bowiem przez całe życie funkcjonować w nierealnym świecie, dlatego wówczas zaczynamy widzieć mężczyznę w prawdziwym świetle. Trzeba w końcu pozbyć się różowych okularów i skonfrontować zachowania partnera z rzeczywistością. Jest to moment, w którym można sprawdzić siłę budowanej relacji. Nierzadko zdarza się bowiem, iż zauważone na tym etapie wady partnera stają się nie do zniesienie. Z badań wynika, iż ludzki organizm uodparnia się na działanie wszystkich opisanych wyżej hormonów. Między 18 a 48 miesiącem znajomości chemia miłości niemal całkowicie przestaje mieć znaczenie. Choć nie jest to regułą, to jednak wówczas wiele par się rozstaje.
Jeśli jednak dojrzała relacja, oparta o stabilne fundamenty ma szanse przetrwać, to w tym momencie miłość wspierana jest przez oksytocynę i wazopresynę. My, jako kobiety, korzystamy z dobrodziejstwa oksytocyny. Nasi mężczyźni zaś wykorzystują działanie wazopresyny. Związki te są w stanie pozytywnie wpłynąć na tworzącą się więź. Pomiędzy partnerami wytwarza się atmosfera spokoju i odprężenia, dzięki czemu związek ma szanse przetrwać próbę czasu, nawet po upływie 4 lat.
Człowiek to nieco bardziej zbudowana istota, dlatego sama chemia nie wystarczy do zbudowania trwałej relacji i związku z długoletnim stażem. Podczas dokonywania życiowych wyborów istotną rolę odgrywają nie tylko emocje, ale także inteligencja, dzięki której łatwiej jest nam zrozumieć miłość międzyludzką. Choć feromony i hormony odgrywają istotną rolę w procesie zakochania, to jednak miłość jest czymś więcej niż tylko biologią. Warto więc budować związek na stabilnych fundamentach i tworzyć relację w oparciu o wzajemne zrozumienie i szczerość, a nie ufać wyłącznie nauce.